Moda na nocne imprezy biegowe wydaje się, że osiągnęła apogeum. 10 kilometrów, półmaratony coraz częściej odbywają się nocą. Może przy letnich temperaturach to i dobry pomysł, ale przecież nie o porę dnia czy nocy w bieganiu chodzi (a raczej biega). Dwóch kolegów z klubu, jak i pozostałe sześciuset biegaczy, postanowiło zmierzyć się z tego typu półmaratonem oraz oranżadą anyżową. Oddajemy głos Pawłowi Śrubasowi i Krzyśkowi Marcyjaniakowi.
„Co wspólnego ze sobą ma piłka ręczna i oranżada? Przede wszystkim sentymentalny powrót do korzeni. Zapewne wszyscy o przybliżonym do mojego i Krzycha, nieco już zardzewiałego PESELU, pamiętają wykwintny napój o nazwie ORANŻADA. Pijało się ją w szklanych butelkach, lecz najbardziej zapamiętano ją w foliowych woreczkach z dołączoną do niej słomce. A piłka ręczna? To właśnie tu w Kaliszu i na ziemiach przyległych w 1918 roku narodził się w Polsce szczypiorniak vel piłka ręczna.
Późnym wieczorem wystartowaliśmy w prostej jak drut trasie, wypisz wymaluj droga z Radziejowa do Osięcin. Organizatorzy bez obaw mogli zamieścić trasę biegu na długopisie… Znaczy się, było monotonnie.
Wydaje się, że najbardziej wartościową rzeczą w pakiecie startowym była…. a jakżeby inaczej- oranżada w proszku. Krzychu nie wytrzymał i już w hotelu dokonał jej wymieszania z cieczą, po czym natychmiast przeprowadził transfuzję owego napoju do organizmu. Chyba udzielił mu się sentyment z dzieciństwa.
O medalu nic nie napiszę. Zresztą…. zobaczcie sami. ” P.Śrubas
- Paweł Śrubas – miejsce OPEN – 234, M-40 77 miejsce, czas 01:49:24
- Krzysztof Marcyjaniak – miejsce OPEN – 581, M-40 158 miejsce, czas 02:19:18