Dziś będzie zapóźnione parę słów refleksji, jakże trafnej od naszego kolegi Krzycha. Trochę jest to podsumowanie roku 2017, ale i kilka słów o widzeniu świata biegowego przez naszego kolegę. Proszę nie traktować też tego wpisu, jako zachęty do bumelki i nie biegania. Wręcz przeciwnie – biegamy cały rok!
A teraz czytamy, jak wygląda prawie cały rok biegowy kogoś kto po prostu lubi biegać;
„Od Wrocławia do Gniezna – biegowe podsumowanie lata by Krzychu
Radziejowskie Ultrasy, czyli ludzie ze stali, platyny i chromu, łamią kolejne bariery i śrubują biegowe rekordy na niewyobrażalnych dla „zwykłego biegacza” dystansach. Typowe „gepardy”, czyli biegacze zwykle ocierający się o rekordy tras, łamią po raz kolejny już i tak fantastyczne życiówki. Jednak są też i „żółwiki”, do których sam siebie zaliczam, którzy odwiedzają kolejne biegowe miejsca przede wszystkim w poszukiwaniu fajnej atmosfery, dla biegowej zabawy, dla satysfakcji z ukończenia wyznaczonego przez organizatora dystansu, z nadzieją na przyzwoity czas na mecie. Poniżej krótkie podsumowanie letnich startów.
Przed nocnym półmaratonem we Wrocławiu wziąłem udział w czterech startach w najbliższej okolicy: przełaj we Włocławku (35. Bieg Kujawiaka) – trudny bieg w upale i poburzowej duchocie, po leśnych duktach, z dziwnie wydłużonym dystansem (zamiast 10km prawie 11km!), Dyszka Na Dyszkę po Parku Solankowym w Inowrocławiu (bieg towarzyszący X półmaratonowi Kruszwica-Inowrocław – świetna organizacja i atmosfera), szybka 5 w Solcu Kujawskim (również świetna organizacja i super atmosfera), a wreszcie testowanie nocnych warunków na Nocnej Dysze Kopernikańskiej, czyli nocne 10kmw Toruniu. Po tych czterech przystawkach w okresie przygotowawczym nadszedł czas na danie główne: 5. PKO Nocny Wrocław Półmaraton. Czas poniżej dwóch godzin (01:57:48) był dla mnie bardzo satysfakcjonujący.
Kolejne przygody biegowe to dwie 5 na rozpoczęcie lata: Łabiszyński Bieg Świętojański w Łabiszynie oraz kilkanaście godzin wcześniej „I Włocławski Bieg Nocny”. O ile organizacja i atmosfera w Łabiszynie były wyśmienite i godne polecenia, to bieg we Włocławku okazał się kompletną klapą (trasa niekoniecznie dobrze zabezpieczona – tej nocy odbywały się Dni Włocławka… – a poza tym… organizatorom figla spłatał sprzęt pomiarowy, stanowczo odmówił posłuszeństwa – w efekcie: bieg we Włocławku okazał się biegiem widmo, bez klasyfikacji).
Kolejne cztery zawody to biegi na dystansie 10km, biegi z podtekstem historycznym i rocznicowy: 27. Bieg Powstania Warszawskiego (znakomita atmosfera, bieg naprawdę godny polecenia), II Bieg Cudu nad Wisłą (bieg przełajowy we włocławskich lasach za mostem), II Bieg Uliczny Obrońców Płocka 1920 roku (świetna organizacja i przepiękna trasa) oraz XXVI Ogólnopolski Bieg Solidarności w Golubiu-Dobrzyniu (piękne miejsce, ale trasa w upale i po ulicach miasta, bez wstrzymania ruchu kołowego!).
I ostatnie jak do tej pory starty – dwa półmaratony: w Pile i Gnieźnie i 55. Bieg Westerplatte (super 10km z metą na Gdańskiej starówce, polecam!). Co do półmaratonów: 27. Międzynarodowy Półmaraton Philipsa w Pile (trasa płaska i łatwa, ale miejsca raczej nie polecam, organizacja i atmosfera pozostawiały naprawdę wiele do życzenia) – co więcej, trzy dni przed Piłą pojawiły się kłopoty wirusowe, które prawie wyeliminowały mnie ze startu, zdrowy rozsądek jednak… pozostawiłem w domu i… wystartowałem. Walka z trasą i organizmem zakończyła się wynikiem 2h:15m:58s… natomiast jubileuszowy 40. Bieg Lechitów w Gnieźnie to już półmaratońska życiówka 1h:55m:38s (organizacyjna przeciwwaga dla Piły, polecam!).
Na koniec pozdrowienia i ukłony dla super ludzi, z którymi wyprawy biegowe nabierały dodatkowego smaku i fajności, a zatem zasłużone oklaski: dla fantastycznych biegaczek: Joanny Bolewskiej-Bolewicz, Iwony Centkowskiej, Ilony Dzido-Mielcarek, Anny Jakubowskiej, Oli Krulikowskiej i równie fantastycznych biegaczy: Pawła Śrubasa, Tomasza Świerczyńskiego, Juliana Świerczyńskiego, Jarosława Szmudzińskiego, Marka Obrzeżgiewicza, Kornela Trzcińskiego i Andrzeja Hossy.
Z biegowym pozdrowieniem
Krzychu Marcyjaniak„