Paweł Śrubas – ” Jeszcze w Piotrkowie, a więc tydzień przed biegiem, zapytałem się kolegi Radka czy kiedykolwiek tam pobiegł. Uśmiechnął się i wskazał przedramieniem kąt nachylenia coś pomiędzy 60 a 90 stopni. Waldek natomiast dwa dni przed biegiem (piątek) tylko z daleka pokazał mi coś w rodzaju wirówki czy też spirali. Rysował palcem w pustej przestrzeni kółka, które to pięły się ku górze. Nawet organizator na swojej stronie ostrzegał, iż jest to jeden z najtrudniejszych biegów w Wielkopolsce. Żadne z trzech powyższych źródeł nie kłamało. O czym ja piszę, a oni wspominali? O podbiegach, o górach na nizinach. Już od ok 3 kilometra zaczęło się nieustające pasmo gór, dolin- czyli podbiegi i zabiegi o kącie nachylenia niczym nasza „górka klasztorna”. Wyobraźcie sobie start od tzw. targowicy ku franciszkańskiemu kościołowi, z tą tylko różnicą, iż było długo, wysoko, długo, wysoko i znacznie dalej. Ten stan trwał przez blisko 21 km. I tylko sprzyjająca pogoda doprowadziła do tego, że zaledwie czterem osobom, a nie więcej, zgasło światło. Mobilni ratownicy na quadzie przy dźwiękach syren zwozili ich z trasy. Być może było ich więcej, lecz moje oczy były świadkiem tylko tych czterech nieszczęśników. Reasumując – doskonały trening ćwiczący siłę umysłu, bowiem jeśli pokonałem w jednym biegu tyle górek to chyba w przyszłości już żadna nie będzie mi straszna. „
Paweł Śrubas – 264 miejsce OPEN, czas 1:51:54